kogut pisze:No bo niby w czym trudność? Świadkowie w tym siedzą więc i takie zmiany wyłapują automatycznie.
Wiele z tych zmian nie jest aż tak wielkich. Inne z kolei, tak naprawdę nie wpływają na codzienne życie świadka. No bo co się zmienia w życiu, gdy świadek wierzy, że niewolnikiem jest raczej ciało kierownicze w nie wszyscy pomazańcy, jak sądzono kiedyś? Nic.
Z drugiej strony, wielu świadków z ulgą przyjmuje pewne zmiany. Np. nowe zrozumienie wypowiedzi Jezusa o zmartwychwstaniu daje nadzieję i nie jest dogmatyczne jak wcześniej.
Świadkowie Jehowy z założenia, to grupa która koryguje zrozumienie. To jest wpisane w ich 'bycie świadkiem'.
Tak uważasz, Kogucie?
A co, jeśli zmiany dotyczyły tak ważkich spraw, jak oddawanie czci, wielbienie i modlitwa do Pana Jezusa? "Nowe światła" w tym temacie nastąpiły przecież w latach pięćdziesiątych XX wieku.
A jak z końcem świata przepowiedzianym przez Strażnicę na rok 1975?
Ludzie wyprzedawali majątki, nie zawierali małżeństw, nie planowali powiększania rodziny, w ogóle rezygnowali z jakichkolwiek planów na przyszłość...
Myślisz, że to było dla nich bez znaczenia i - jak się wyraziłeś - "nie wpływało na ich codzienne życie"?
Trochę empatii, Kogucie

.
Przykro słuchać takich wypowiedzi...
Napisałeś: "No bo co się zmienia w życiu"?
Odpowiadam: Wszystko.