... jest czas śmiechu..Kazn.3:4
Opowiem prawdziwe zdarzenie z mojej służby kaznodziejskiej. Głosiłyśmy z siostrą w bloku, gdzie przy drzwiach były stare dzwonki, takie guziki.
Stojąc przy drzwiach nacisnęłam guzik ale on się zaciął i zaczął "wyć" alarm, nijak nie mogłyśmy sobie poradzić. Na klatce cisza ale rozdzierające wycie alarmu spowodowało, że bardzo byłyśmy zdenerwowane, mając świadomość, że to zakłóca spokój.
W pewnym momencie słyszymy za drzwiami jakieś poruszenie, ktoś szybko biegnie, otwiera nerwowo drzwi na łańcuch i zdenerwowany mężczyzna pyta - "O CO CHODZI?!" Jak tylko mogłam najdelikatniej (bo już byłam zdenerwowana całą sytuacją) powiedziałam jaki jest cel naszej wizyty.
Facet zdenerwowany na maxa ryknął do mnie - proszę Pani, ja siedziałem w ubikacji a pani mi przerwałaaaaaaaaa!!!!!!!!!!! ( miał rozwolnienie), po czym ile miał sił zatrzasnął drzwi, szybko się oddalił co wysnuliśmy po krokach, alarm ucichł i na tym zakończyło się nasze dobrze zapowiadające się głoszenie na klatce.
Czego się nauczyłyśmy z siostrą? Jak zobaczyłyśmy takie dziwne dzwonki przy drzwiach, wolałyśmy pukać i cierpliwie czekać. Do tej pory tej sytuacji nie zapomniałam

.